25 lat temu zginęli mistrzowie olimpijscy Władysław Komar i Tadeusz Ślusarski

2023-08-17 06:54:59(ost. akt: 2023-08-17 07:01:25)
Władysław Komar - Tadeusz Ślusarski - Cmentarz Wojskowy na Powązkach

Władysław Komar - Tadeusz Ślusarski - Cmentarz Wojskowy na Powązkach

Autor zdjęcia: Wikipedia

Dwadzieścia pięć lat temu w wypadku drogowym zginęli mistrzowie olimpijscy - z Monachium (1972) w pchnięciu kulą Władysław Komar i z Montrealu (1976) w skoku o tyczce Tadeusz Ślusarski. Od 1999 roku mityng w Międzyzdrojach upamiętnia tych wybitnych sportowców.
"Był 17 sierpnia 1998 roku, dochodziła godzina 18. Władek i Tadek wracali z biegu o Bursztynowy Puchar Międzyzdrojów jako pasażerowie forda scorpio. Na trasie pomiędzy miejscowościami Brzozowo i Przybiernów ich samochód, z nieustalonych przyczyn, zderzył się z jadącym z naprzeciwka renault, za kierownicą którego siedział inny lekkoatleta, 35-letni Jarosław Marzec. Mistrzowie igrzysk ponieśli śmierć na miejscu, a reprezentant Polski w biegu na 400 m zmarł pięć dni później w szpitalu w następstwie obrażeń odniesionych w wypadku" - przypominał po latach prezes Klubu Biegacza Sporting Międzyzdroje Bogusław Mamiński.

Komar miał 58 lat. Był 16-krotnym rekordzistą Polski w pchnięciu kulą. Dwukrotnie zdobył brązowy medal mistrzostw Europy (Budapeszt 1966, Helsinki 1971). Grał też w rugby, występował w filmach, m.in. w "Piratach" Romana Polańskiego, w 1998 roku zagrał też w jednym z odcinków serialu "Ekstradycja". Była to jego ostatnia rola. Burzliwe życie opisał w autobiografii "Wszystko porąbane".

Ślusarski w dniu śmierci miał 48 lat. Po zwycięstwie w Montrealu, cztery lata później w Moskwie wywalczył srebrny medal igrzysk, przegrał tylko z Władysławem Kozakiewiczem. Był też dwukrotnym halowym mistrzem Europy (Goeteborg 1974, Mediolan 1978).

"O ile Tadeusz był skromnym i małomównym człowiekiem, to Władek był duszą towarzystwa. Zasłynął z wielu nietuzinkowych zachowań" - dodał Mamiński, wicemistrz świata z Helsinek (1983) w biegu na 3000 m z przeszkodami.

Kolejne pokolenie sportowców opowiada sobie anegdotę, jak Komar przed startem w Monachium wyprowadził z równowagi rywali, a potem wygrał konkurs. Już w pierwszym pchnięciu osiągnął wynik 21,18, co dało mu później złoty medal. Na ten sukces zapracował na rozgrzewce. Próbne pchnięcia wykonywał bowiem kulą, która była lżejsza niż regulaminowe. Posyłał ją na odległości bliskie rekordu świata, siejąc postrach u rywali, którzy w finale nie odzyskali już wiary w swoje możliwości.

W czwartkowe popołudnie odbędzie się w Międzyzdrojach mityng "Golden Sand" (Złoty Piasek) poświęcony pamięci Komara, Ślusarskiego, ale i innej wybitnej lekkoatletki - Ireny Szewińskiej, której imię nosi miejscowy stadion. W programie będą trzy konkurencje, a najmocniej obsadzona będzie rywalizacja tyczkarzy.(PAP)

2001-2024 © Gazeta Olsztyńska, Wszelkie prawa zastrzeżone, Galindia Sp. z o. o., 10-364 Olsztyn, ul. Tracka 5